Shrinkflacja: Dlaczego mniejsze opakowania słodyczy to dobra wiadomość dla nas wszystkich
Oburzenie było ogromne, a nagłówki w internecie nie pozostawiały wątpliwości. Kolejny producent, kolejna znana marka i znowu to samo: mniejsze opakowanie w tej samej lub wyższej cenie. W mediach społecznościowych i na forach powtarza się ten sam, dobrze znany scenariusz: Polacy publikują „paragony grozy”, dają upust swojej frustracji i oskarżają koncerny o „chciwość”, „jawne oszustwo” i „robienie z klientów idiotów”.
Ale w całym tym zbiorowym gniewie umyka nam niewygodna – a może nawet zbawienna – prawda: całe to oburzenie to w dużej mierze absurdalny teatr. Zanim następnym razem zdenerwujemy się na batonika, który waży 10 gramów mniej, zastanówmy się chwilę: o co tak naprawdę toczymy tę walkę? O to, że ktoś utrudnia nam dostęp do wysokokalorycznego, przesłodzonego i przesolonego śmieciowego jedzenia? Zamiast widzieć siebie jako ofiary chciwego przemysłu, spójrzmy na to zjawisko inaczej: jako niezamierzony, ale skuteczny impuls do refleksji nad naszymi nawykami.
Hipokryzja w cenie cukru
Umówmy się: kiedy ostatnio widzieliśmy ogólnokrajową debatę o „ukrytej podwyżce” kaszy gryczanej albo soczewicy? Shrinkflację komentujemy najgłośniej w kontekście produktów, które z definicji są zachcianką, a nie podstawą zdrowego odżywiania:
- Ptasie Mleczko® w mniejszym pudełku: kultowy deser, który traci kilka pianek i niemal wywołuje żałobę narodową.
- Kubuś® czy Tymbark®: napoje reklamowane jako zdrowe i owocowe, a w rzeczywistości to głównie woda z cukrem i śladową ilością soku.
- Danio®: reklamowany jako zdrowa przekąska mleczna – ale w praktyce to po prostu deser z cukrem w roli głównej.
- „Light” chipsy (np. Lay’s Oven Baked): sprzedawane jako „zdrowsza alternatywa”, a wciąż bomba kaloryczna – często droższa w przeliczeniu na gram niż klasyczna wersja.
- Prince Polo®, Grześki®, Pawełek®: czekoladowe klasyki, które z edycji na edycję robią się coraz krótsze, cieńsze lub mają więcej papieru niż treści.
Lista jest długa, a schemat zawsze ten sam. Oburzenie nigdy nie dotyczy chleba, ziemniaków czy płatków owsianych. Zawsze chodzi o produkty, które nikt nie potrzebuje do życia, a które światowa nauka o żywieniu jednoznacznie łączy z chorobami cywilizacyjnymi: otyłością, cukrzycą typu 2 czy próchnicą.
Medialne oburzenie sugeruje, że ktoś odbiera nam podstawowe prawo do taniej czekolady. A przecież ignorujemy jeden prosty fakt: to nie jest żywność – to przyjemność. A cena za tę przyjemność – z punktu widzenia zdrowego stylu życia – powinna być ostatnim powodem do płaczu.
Shrinkflacja: nie oszustwo, lecz hamulec
Zjawisko shrinkflacji – czyli mniej produktu za tę samą lub wyższą cenę – leży u sedna problemu. Czujemy się oszukani, gdy paczka chipsów zawiera więcej powietrza niż ziemniaka, a ulubiony baton maleje w oczach. Ale co, jeśli zmienimy perspektywę?
- Żelki Haribo® zmniejszają się z 200 g do 175 g.
- Pringles® ważą już tylko 185 g zamiast 200 g.
- Twix® wypuszcza „edycje specjalne”, które są krótsze niż oryginał.
- Grześki® Mini pojawiają się w nowych paczkach z pozornie większą ilością – ale pojedyncze batoniki ważą po 11–12 gramów.
Czy to naprawdę tragedia? A może to po prostu wbudowany, choć niezamierzony, hamulec konsumpcyjny? Mniej produktu oznacza, że jemy mniej. Wyższa cena zniechęca do zakupu. Zamiast oburzać się na „bezczelność producentów”, możemy ich politykę cenową potraktować jak niechcianego, ale skutecznego trenera personalnego. Każdy dodatkowy złoty za tabliczkę czekolady to kolejny argument, by zostawić ją na półce.
🔎 UOKiK ostrzega: „Zwracaj uwagę na gramaturę produktów. Opakowanie może wyglądać identycznie, a zawartość być mniejsza.”
(Źródło: komunikat Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, 2023)
Apel do rozsądku: na co naprawdę powinniśmy się złościć?
Ironia losu polega na tym, że wzrost cen świeżych warzyw, owoców czy roślin strączkowych przyjmujemy ze wzruszeniem ramion, a podwyżka o 50 groszy za tabliczkę cukrowo-tłuszczowej bomby stawia nas na barykadach. To pokazuje, jak bardzo nasze priorytety są wypaczone.
📰 money.pl pisze:
„W sklepach trwa cicha shrinkflacja – za tę samą cenę dostajemy coraz mniej. Konsumenci się buntują, ale najczęściej chodzi o słodycze i przekąski. Produkty zdrowe pozostają poza radarem.”
(Źródło: money.pl, 2023)
Przestańmy odgrywać rolę ofiar „mylących opakowań”. Prawdziwe oszustwo to narracja, która wmawia nam, że mamy prawo do taniego, niezdrowego jedzenia. Wybór należy do nas. Możemy rzadziej kupować ten „luksusowy śmieć” albo całkiem z niego zrezygnować.
Jeśli to zrobimy, polityka cenowa koncernów straci nad nami władzę. To, co miało być kolejnym powodem do złości, staje się potwierdzeniem, że podjęliśmy dobrą decyzję – dla naszego zdrowia i portfela. Może te wszystkie skandale wokół mniejszych opakowań nie są tylko dowodem na chciwość koncernów, ale również gorzkim, lecz potrzebnym przypomnieniem, że zdrowie jest bezcenne – a cena za śmieciowe jedzenie powinna być nam zwyczajnie obojętna.
Źródła i materiały:
- UOKiK o shrinkflacji („downsizing”) i obowiązku informacyjnym producentów
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ostrzega, że zmniejszanie gramatury bez wyraźnej informacji może skutkować karą do 10 % rocznego obrotu.
🔗 https://bizblog.spidersweb.pl/shrinkflacja-uokik-zasady - 90 % Polaków zauważa shrinkflację na co dzień – badanie UCE Research dla „Rzeczpospolitej”
Konsumenci najczęściej zauważają zmniejszenie opakowań w słodyczach, nabiale i napojach.
🔗 https://www.money.pl/gospodarka/polacy-dostrzegaja-downsizing-to-juz-nasza-codziennosc-6866417994381920a.html - Money.pl: „Shrinkflacja to już codzienność Polaków”
Producenci zmniejszają gramaturę bez zmiany ceny. UOKiK radzi: czytaj etykiety.
🔗 https://www.money.pl/gospodarka/producenci-nagminnie-stosuja-downsizing-uokik-radzi-aby-czytac-etykiety-6868589722593920a.html